imię róży
pierwszy ubrany był w habit. nie miał
twarzy,
a może nawet głowy. tylko czerń, jakby ktoś
wyrwał kawał nocy i wepchnął pod kaptur.
drugi szkielet niewątpliwie należał do
kobiety.
żaden mężczyzna nie powiązałby kości
wstążkami.
przed ostatnim spotkaniem włożyła na siebie
białą,
przeźroczystą suknię, której zwiewność
zdawała się
wprawiać w ruch widoczne żebra. głowę miała
odkrytą,
zęby zdrowe, a głębokie oczodoły nie
sprawiały wrażenia
pustych.
pozycja w jakiej ich odnaleziono, była
dziwna.
pewnie od setek lat patrzyli sobie w oczy.
nie znudziło im się wieczne odgrywanie
śmierci.
martwi nie potrafią udawać miłości.
Komentarze (17)
westchnęłam z zachwytu... fantastycznie napisane,
baśń, wiersz... cudo :-)
Piękna opowieść, zachwyca :)