imię róży
pierwszy ubrany był w habit. nie miał
twarzy,
a może nawet głowy. tylko czerń, jakby ktoś
wyrwał kawał nocy i wepchnął pod kaptur.
drugi szkielet niewątpliwie należał do
kobiety.
żaden mężczyzna nie powiązałby kości
wstążkami.
przed ostatnim spotkaniem włożyła na siebie
białą,
przeźroczystą suknię, której zwiewność
zdawała się
wprawiać w ruch widoczne żebra. głowę miała
odkrytą,
zęby zdrowe, a głębokie oczodoły nie
sprawiały wrażenia
pustych.
pozycja w jakiej ich odnaleziono, była
dziwna.
pewnie od setek lat patrzyli sobie w oczy.
nie znudziło im się wieczne odgrywanie
śmierci.
martwi nie potrafią udawać miłości.
Komentarze (17)
Niesamowity wiersz, z niezwykłą puentą, podziwiam,
bardzo :)
Wspanialy wiersz!
on ubrany w habit ona w białej sukience ...kości
powiązane wstążkami....ich spojrzenia połączone na
wieki....niesamowity wiersz...prawdziwa miłość...
Tez sie zachwycilam.Jaki piekny wiersz.I milosc
ponadczasowa.+++++
świetny wiersz:)
Bardzo romantyczny (na serio...).
Ponadczasowa miłość. Wiersz- majstersztyk!
Bardzo fajnie! Pozdrawiam!
Lubię takie klimaty, ciekawie i mądrze o miłości.
witaj, ładny, interesujący wiersz,czyta się do końca.
pozdrawiam
tyle w tym wierszu romantyzmu, że można by czytać i
czytać- wspaniały -serdecznie pozdrawiam:)
fantastycznie się czyta, brawo.
nie wiem jak to zrobiłeś, ale czyta się z dużym
zaciekawieniem z niecierpliwością czekając końca
opowieści, a na koniec piękna puenta:)
a żywi ?-ciśnie się pytanie(retoryczne zresztą)
fajny:-)
niezwykle ciekawie przedstawiona opowieść