Izydor
Izy Doża pragnął namiętnie -
w Wenecji, co wilgocią słynie.
A ty Izydorze skrzętnie,
w gondoli, słowa mówiłeś dziewczynie:
"Izy Dortmundzkiej wprost z dworu,
co ojce mnie już swatali, nie chciałem
i z dormitorium klasztoru,
to ciebie Izo zabrałem."
Izy ty dożom nie oddaj,
Wenecja jej da tylko isjasz -
ty Izę dożom z głów wybij
i bądź Izydorze jak mesjasz,
co przybył w aurze dyskrecji
i Dortmund zostawił, dla innej -
dla Izy dążącej z Wenecji,
co uszła przed Dożą, niewinnej.
Izydorze! Nie daj Izy Doży,
bo to dopust boży.
Komentarze (7)
Wszystkim dziękuję za czytanie.
Jastrzu! Jaksę oczywiście czytałem. Świetny.
W ogóle te archaiczne imiona dają duże pole manewru
jeśli chodzi o inwencję.
+ daję, Jaksa jest pod wczorajszym.
Bawisz się słowem w dobrym stylu :D
Zabawne!
Byłam kiedyś w Wenecji na wycieczce z pracy, ale
gondolo nie płyneła ;)
Pozdrawiam :)
Świetny wiersz i ta gra słów.
I znowu świetna zabawa słowem; świetny wiersz.
Kłaniam się.
O, jest i dalej. Świetnie bawisz się słowami. Plusik
leci. Pozdrawiam