Ja i...nikt (nigdy Cię nie było...)
Dla chorych dusz zagubionych w beznadziejności...
Dusza pęknięta na dwoje łączy się
potęgą wiary i ufności...
Nadzieja uśpiła czujność mych dłoni i
złapano je jak próbowały dotknąć
innych rąk...
Serce zatrzymało szleństwo krwi
wylanej teraz do kałuży pamięci.
Umęczony szept , ciche westchnienie
stapiające się z czasem...
Oczy nawrócone ku słońcu patrzące
przez czerń jego cienia...
I ja jak ptak szybujący w
przestworzach ku chwale wolności...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.