Jak rwący strumień.
Późnozimowe słońce wlewające się przez okno
padało na jasną kołdrę , wypełniając
sypialnię miękkim, bursztynowym blaskiem.
Pościel jeszcze pachniała grzechem,
ale słowa, które padły zdruzgotały ją,
niczym cegła spuszczona na robaka. Zraniły,
jak odłamki zbitego szkła. Płakała cicho,
niedosłyszalnie, powstrzymując łkanie. Ręce
jej się trzęsły, każdy oddech sprawiał ból.
Oczy piekły od łez, jakby się naoglądały
zbyt wiele niedoli tego świata. Serce
wypełniał nieprzebrany smutek. Straciła go.
Pustka przyszła z otchłani, serce to
usłyszało i zostało zranione. A przecież,
od początku była świadoma tego, że igra z
ogniem. Próbowała go ugasić, walczyła z
tym, tłumaczyła sobie, że to niedobre, że
nie powinna, ale nic nie mogła na to
poradzić. Poświęcenie o szczęściu pieśni
cicho nuciło, klawiszami pianina w melodię
się układało. Niebo lśniło gwiazdozbiorem
miłości. Nie była w stanie przed tym uciec,
nie miała siły z tym walczyć. Jedno tylko
wiedziała, że go kocha. Przy nim czuła się
szczęśliwa,jak nigdy dotąd. Nie wiedziała
do tej pory, co to jest miłość, znała tylko
jej cień,
jej mizerne odbicie. Od wielu lat, leniwym
strumieniem płynęło jej życie. Zburzył to
swoją osobą, i popłynęli oboje
po bystrym a nawet rwącym rzeki nurcie.
Zatrzymali się na wyspach miłosnych
uniesień, nie umiejąc ukryć swojego
zachwytu. Słysząc w jego głosie czułość i
satysfakcję, utwierdzała się w przekonaniu,
jak wiele dla niego znaczy.
Pragnęła siłą miłości ,odpędzić strach
przed kolejnym porankiem. Rozleniwiona
rozkoszą ,utulona w kochających ramionach,
zamykała oczy, czując, że wreszcie może
zasnąć, spokojnie i głęboko.
Tessa50
Komentarze (31)
Jesteś niespokojnym duchem, ciągle coś aktualizujesz.
Zawsze na lepsze i ciekawie. W wierszach pokazujesz
nam piękno uczucia i realizmu otaczającego nas świata.