jak statki na niebie…
Jakże potężne, niejednorodne,
porozrywane w zwartym masywie.
Płyną w spójności swej po omacku.
Stoję i patrzę na nie i dziwię się,
że tak łatwo zmieniają barwę.
Rozmiar porwany jest ich na strzępy,
przypominają darń, którą wicher
podzielił w szale na małe kępy.
Świetliste jamy, bałwany puszne,
poświaty bieli w szarej oprawie.
Czyżby je Stwórca, utworzył po to,
by nad istnieniem ich liczna gawiedź,
deliberacje snuła w zadumie;
dlaczego one tak lekko mają.
Nie jest im lekko, one codziennie,
na posterunku łzawości trwają.
Komentarze (32)
...dziękuję Ando; dobrej nocy życzę:))
Stefii, to Twój 300 wiersz na beju... a te wiersze
niczym statki na niebie...niezmierzalne, puszyste,
tajemnicze, romantyczne , bywa, że ckliwe, płaczące
albo wręcz burzowe. Tak jakoś mi się
skojarzyło...Serdeczności :)