Jak to w lipcu
Słonecznym promykiem lśni lipiec
niepewny,
jak długo - zapytam - bo nie wiem...
bo raz jest wesoły, raz smutny i rzewny,
a bywa i wściekły - gdy w gniewie...
To deszczem się kładzie na polach i w
lesie,
to słońcem rozzłaca wsze łąki,
lub śpiewem żniwiarzy wśród łanów się
niesie,
aż dźwięków zazdroszczą skowronki...
Lipcowy krajobraz się złoci wśród
kwiecia,
i nowe rozbudza nadzieje -
dopóki ich jasny grom z nieba nie
zmiecie
i póki ich wiatr nie rozwieje...
Gliwice 15.07.2020 r.
Komentarze (20)
Za Anną.
Ładnie rytmicznie.
Pozdrawiam :)
A u nas dziś pochmurny upał. Nie ma czym oddychać.
Napisałbym "Cisza przed burzą", gdyby nie to, że
gdzieś z daleka słychać już dudnieni piorunów...
w tym roku mamy wyjątkowo kapryśny lipiec.
Taki zmienny mamy lipiec, więcej wieje i pada niż
słońce świeci. To frajda dla przyrody, ale dla
wczasowiczów moc niewygody. Udanego dnia z uśmiechem:)
Wiersz bardzo ładny, napisany lekką ręką. Przyroda
zawsze jest wdzięcznym tematem poezji . Podobnie jak
związek kobiety i mężczyzny. Emocje jakie się Wówczas
wywiązują. Dotyczy to i ludzi i młodych jak i już
dojrzałych. Pozdrawiam .