Jesienne depresje.
Zabłądziłam gdzieś po drodze,
żadnych znaków na rozstajach,
chyba zasnę w kupie liści
i przeczekam aż do maja.
Ze zmęczenia nogi bolą,
jakieś lęki na dnie duszy,
wskoczę pewnie do komina
gdzie już świerszcz się zawieruszył.
Dobrze wytrę mgłą zasnute
oczy, co na wpół przymknięte
i rozsypię smutki w polu,
te niechciane i przeklęte.
No bo czemu mam umykać
przed bielutką, śliczną zimą?
Ona pachnie mi świętami
i na szybce koniczyną.
Więc przeczekam te depresje,
bez znaczenia męty słowne,
wrócę znowu, by radośnie
tulić sie przy twojej głowie.
Komentarze (5)
Zasnąć w kupie liści - bardzo na czasie dla wszytskich
depresji jesiennych. Podobałuy mi się spójne
zwroteczki i takie szczere podanie nastroju na tacy. A
do tego od ręki rozwiązanie problemu.
Widać te depresje nie są aż tak straszne, skoro
wystarczy się przytulić, by znikły :) Wiersz miło się
czyta i wbrew pozorom jest optymistyczny i pełen
ciepła :)
W słowach wiersza rytm muzyki
A depresja jest w nim nikim
Lekko, płynnie ułożone
W tym dostrzegam mocną stronę
Lekki miły wiersz, a jaki słodki w treści?
Ciepło i serdeczność to dominujacy klimat tego
poemaciku.
Nawet jesienna depresja przy "kochanym boku" rozpływa
się jak mgła...