Jesienny psotnik
Siedział cicho przez noc całą
Wczoraj szumiał jak pijany
A gdy tylko świt zobaczył
Zaraz do ogrodu wpadł
Reklamówkę gna po trawie
I z ptakami w berka gra
Trzciny zgina obok w stawie
Wierzba jest na niego zła
Zerwał z głowy starszej damy
Co w ogrodzie spacer miała
Ładny słomkowy kapelusz
Aż się pani rozpłakała
W końcu zajrzał do mieszkania
Mając za drzwi okno duże
Po pokoju kartki gania
Przewrócił z wazonem róże
Na gitarze zagrał nutę
Nie wiem czemu tylko jedną
Jestem pewien że grać umie
Snuł w kominie mi pieśń rzewną
Psu co smacznie spał w fotelu
Przelatując sierść nastroszył
Ale mopsik tylko ziewnął
I z powrotem przymknął oczy
Chyba już bardzo zmęczony
Na kanapie ciężko usiadł
I przyglądał się obrazom
Te pejzaże widzieć musiał
Do pól z żytem falującym
Do łąk z kwieciem potarganym
Coś tam szemrał nawet krzyknął
Jakby siebie tam zobaczył
Znowu skoczył między sprzęty
Pokłócił się z pająkami
Że powinny o tej porze
Swoje sieci snuć na dworze
W końcu musnął mnie po twarzy
W oku nawet łzę zakręcił
I poleciał gonić ptaki
Taki psotnik mój jesienny
Komentarze (34)
Fajnie.
Pozdrawiam:)
"Gdy się komuś trzęsą spodnie - to jeszcze nie znaczy,
że wieje wiatr." - Władysław Grzeszczyk.
Pozdrawiam Chicago.
prawdziwy psotnik, pewnie z czasem harce będą coraz
bardziej dokuczliwe.
Lubię wiatr. Miły wierszyk o nim napisałeś.