Jesienny spacer o zmierzchu
Jesienny spacer o zmierzchu
Wracałem do domu spacerkiem o zmierzchu
lampy latarń błyszczały i kąpały się w
kałużach
Myślami błądziłem po mym długim życiu
pod stopami jedna mała kałuża – druga
duża
Spoglądam w przepastną jej otchłań
lico w nim jest mi znajome
Twarz od lat młodzieńczych znana
dziś jakby inna ,z czaru i uroków, cząstki
skradzione
Twarz moja, lampa migająca w kałuży,
w nim i blask księżyca , to widzę oczyma
Wszystko wolno ostrość traci,
wiatr zmarszczył lustro, mnie już tam nie
ma
Mijam kałuże , z wolna myśl mi dociera,
Ile jest warta chwila , gdy wiatr wszystko
zmywa
Tą chwilą była cząstka mego życia
widziana w lustrze kałuży
Życie było ,
minęło z lat młodych
weszło w piękno i niech mi się dłuży
W tym pięknie pragnę
i będę malował życie w kolorach begonii
Zegar niech sobie dalej tyka
a serce moje jak dzwoniło, niech dalej
dzwoni
http://www.slonzok.mojezdjecia.net/blog/
„W życiu jest coś więcej do zrobienia niż tylko zwiększać jego tempo, w jesieni życia pytam co to jest to tempo
Komentarze (6)
Bardzo miły taki spacer
dwie kałuże i dzwon, wspomnienia, przeżycia w kałuży
odbiciem :)
witaj, z taką duszą jak Twoja trzeba się urodzić.
pięknie piszesz o życiu i myślisz optymistycznie.
radość piękna z Ciebie wypływa. pozdrawiam, trzymaj
się.
Niech "serce dzwoni"! Pozdrawiam!
tak ..autor tego wiersza jest przesympatyczną
osobą...zima przy nim topnieje..pisze piękne
wiersze...nawet z kałuży zrobi ideał w lustrzanym jego
odbiciu ...pozdrawiam ciepło
Jesteś bardzo pogodnym człowiekiem, piszesz ciepło o
życiu mimo wszelkich jego smutków.