a jutro znowu... pójdziemy nad...
Narysuj mi w sercu przepis na opisanie
piękna,
woskiem z brzoskwiniowej świeczki ulep
samotnię
popraw krawat, spójrz za okno...
Tam jest moja miłość,
którą zabija złośliwość
- metalowy, świat z koła i krat,
takiego go uwielbiam, jakim jest,
bo to nie on sam, lecz inni nauczyli go
łez.
I choć czasem dobrze jest się w nim
utulić,
to można sie zgubić,
bo zimno ze środka mnie i ciepły deszcz
nie idą w parze,
mimo, że kochają się.
Zabrakło literek do opisania rozterek.
Zostaliśmy tylko my. I on. Ten zły.
Brakuje mi Twojego krzyku i Twojej
nienawiści,
przyzwyczaiłam się do suchych liści,
do porządku nie porządku ich
i idę spać.
Ty też teraz śpij,
teraz śpij
ciii.... cii.
*przepraszam za poprzednio dodaną wersję z błędami.
Komentarze (1)
podoba mi sie ten wiersz, bardzo;-)