Już nie odchodż...
W kroplach z fontanny,skąpana cała,
Swymi srebrnymi łzami... kusiła.
Radością i chłodem twarz okrywała,
więc pomyślałam...gdyby tak była...
Tańczyła lekka,wśród wierzb płaczących,
niczym poranek,świeżością... poiła.
I moich oczach smutnych,milczących,
szczery,prawdziwy zachwyt...budziła.
Promieniem słońca,jak dobra wróżka,
pieściła zmysły,ciepłem... wabiła.
Powoli, znienacka,tak na paluszkach,
siadła,tuż obok...wróciła,wróciła!
Łzy pojawiły się nieproszone,
lecz...
z nieba anieli do mnie się śmieją.
I chociaż serce mocno zranione,
nie odchodż już nigdy...Matko
Nadziejo...
Tym wierszem chciałam podziękować Wam wszystkim...Dziękuję serdecznie...jesteście wspaniali...
Komentarze (6)
"kim ona jest",..może kiedyś odpowiesz mi...na GG
Śliczny wiersz...świetnie ujęte.
I dobrze,że znowu jesteś ze swoją "Matką":)
dobry wiersz, dobrze, płynnie sie czyta, wciąga...
bo ona jest wszystkim troską o jutro i uczuciem
świeżym i zielonością w marzeniach dobry wiersz bo
mówi że jest znów nadzieja
..to miłe,że są takie chwile jak w twoim
wierszu..pełne radości i nadziei.
Czytając, zastanawiałam się "kim ona jest", ta dobra
wróżka? Nadzieja - dobrze, że powróciła. Ładnie
opisałaś jej powrót.