Kamień
Kolejny stracony dzień na rozważaniach
kolejny stracony dzień na duszy łkaniach
ja nie idę a dalej stoję czekam na kule
czy to będą moje naboje
samotne życie znowu prowadzę
tyle ludzi w kolo a ja czuje się głazem
kamieniem wrzuconym do wody
który nie omija a niszczy przeszkody
kamieniem zamkniętym w sobie w wirze
wydarzeń szuka drogi
mimo ze nadal podstawiają mi nogi
dopiero tyle lat na karku
a ja czuje się jak bym nosił cały świat na
swym barku
nic nie pomaga wyjść z tej choroby
liryczny zamknięty świat nie ukazuje juz
drogi
to mnie wcale juz nie zachwyca
widzę tylko cierpiące ludzkie odbicia
może i sam takie życie wybrałem
błąd za błędem dużo ich popełniałem
a ile jeszcze ich przede mną
zanim zobaczę nieskończoną ciemność
Bóg może tak chciał
lecz Czy ja wiem przecież sam sobie jestem
okrętem
codziennie ten sam dylemat
czy moje życie na w ogóle jakiś schemat
czy może jakiś cel
jestem młody i tego jeszcze nie wiem
lecz czy się dowiem czy będzie za późno
spojrzeć godnie sam na siebie twarzą w
twarz w lustro
może w końcu tak będzie
może kamień ten zblednie
może jak inni w pościg ruszę
lecz co wtedy uchroni moja dusze
jednak nikogo kolo mnie niema
dalej sam idę przez mgle
może kiedyś ktoś dołączy do mnie się
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.