Katusza
Ściskasz w dłoniach swoich marzenia
moje,
Jeszcze nagie nowe zrodzone i jak
niepokoje,
Dając sobie na wieczność z chwilą
pragnienia,
Idąc razem przed siebie w stronę
ukojenia.
Ten spacer w chmurach na wskroś
wnikliwy,
Już w myślach euforia i jak człek
niecierpliwy,
Proszę niebiosa niech nadejdzie ta pora,
Niech ujrzę Twój zarys z błogosławieństwem
Amora,
Więc na bok marzenia niech się spełni na
jawie,
Sen co mnie prześladuje nocą i sprawie,
Że magia zakręci w uniesieniu nasze
ciała,
Wysoko uniesie i dreszczem przeszyje jak
strzała.
Lecz ciągle prześladuje mnie złe
wrażenie,
Sączy niepokojem że to tylko moje
życzenie,
Nagle jawa w sen się zmienia znikają
uniesienia,
Co wywołują burzę w umyślę i wielkie
podniecenia.
Więc by sen nie przepadł powiek nie
otwieram,
Z nadzieją straszną co o Twój cień
opieram,
Błądząc po omacku znosząc duszy
cierpienia,
Sam już nie wiem co gorsze prawda czy
urojenia.
Życie wiele niespodzianek podłych i
okrutnych niesie,
Jednemu więcej innym zaś niewiele jak w
gęstym lesie,
Rozdzierać zarośla co kolcami ranią już me
siły opadają,
Ciągłe wysiłki moje i me zamiary w nicość
zamieniają.
Więc gdzież tu miejsce na miłość
prawdziwą?,
Gdy odwagi braknie i chęci wielkie
przeminą,
Z żalem popłyną jak rzeka bezkresną doliną
,
Jak zatem znów wznieść się nad słabości
wyżyną?
Więc chyba Cię pożegnam z serca wyrzucę na
wieki,
Bo inaczej oszaleje bo finał życia tak
bardzo daleki,
Co dzień otwierając oczy, rosa w mym oku mi
wytłumaczy,
Że Ciebie nie ma, i krzyczeć w ciszę będę z
rozpaczy…!
Komentarze (1)
"Gdy odwagi braknie i chęci wielkie przeminą..."
dobrze powiedziane. Smutny i urokliwy wiersz. +