KIEDYŚ
Dziś zobaczył łunę, odbitą od ostrza w
lustrze.
I na brzozach korę, jak perli żal
wydarty.
To z ogona komety ściągnięty menisk, z
niepokoju drga.
Ze szczeliny w strunie pękniętej, jak
dżdżownicy w ruchu
spada nitką nieczułą, rżnie.
Białe bezsenne i zadymia w pięści mota.
Otwiera ból, niszczy oddech i migowym
pisze.
Samotność na kolanach, poświatę drapie.
Żar ptaka.
Uciekła w jaskrawość słońca.
Omamy zakwitły, suknie przymierzają.
Drą czerwone i umierają, jak czarna
rozpacz.
Zaśnij, zwiń się, opleć wielkim
spokojem.
Kiedyś wrócisz, z dołu - w górę.
Do ukrytego porządku.
/UŁ/
napisany Łódź,10.02.2010 ula2ula
Komentarze (21)
Zaśnij, zwiń się, opleć wielkim spokojem....:)
piekne...jak zawsze....pozdrawiam:)
IGUS-ma rację ciebie trzeba czytać w skupieniu..z
uwagą i wtapiać się między wersy...bo inaczej umknie
wątek zawarty w wierszu...przekaz zawarty w wierszu
dotarł do mnie...
wiele emocji ze soba wymieszanych, ciebie trzeba
czytac w spokoju i naprawde poswiecic
uwage,zaglebiajac sie w tresc, ale najlepsze to co
zawierasz miedzy wersami.. masz bardzo specyficzny
styl.
kiedyś wrócimy, czytająć kolejne Twoje wiersze, czuję,
że to już... :-)
smutne, ale piękne. "Szczelina w strunie
pękniętej".... ,pozdrawiam:)