Kilka przystanków
Mina wesoła i uśmiechnięta,
kawusia rano szybko łyknięta.
Życie się budzi, ptaszki śpiewają,
obok domku wiśnie rozkwitają.
Razem z porankiem otwieram oczy,
słoneczny promyk mnie zaskoczył.
Szybciutko oczka swoje przemywam,
jestem już, jakby - prawie szczęśliwa.
To tylko chwila, taka wspaniała,
pyszna kawa, ja jak zaczarowana.
Lecz moja radość szybko się kończy.
Choć było z rana tyle wspaniałości.
Na miły dzień, mówiłam - dzień dobry.
Uśmiech jak tęcza miałam na buzi,
teraz mam minę, jakby po burzy.
Wypijam kawę szybciutkim pędem,
biorę torebkę do pracy lecę.
Żyć z czegoś muszę z nieba nie kapie,
żyć przecież trzeba w miarę dostatnie.
Przyszedł raniutko wesoły poranek,
słyszałam ptaków piękne ćwierkanie.
A teraz żegnam ciebie poranku,
do pracy jadę kilka przystanków.
Miłego dnia
Komentarze (35)
Jaka radość żyć o poranku ! Szkoda,
że trzeba, niestety, jeszcze pracować. Pozdrawiam o
poranku
Ładnie powitałaś poranek. :)
Cieplutki wiersz...ja tez do pracy musze:)
Garść pastylek a kawusia bezkofeinowa. Miłego dnia
Uśmiechnęłaś tą łyknięta kawusią, jak pastylką leku na
całodzienne zmagania:))Miłego dnia Olu:))