Kluska w cynamonie
Jak większość kobiet - chcę być piękna,
zgrabniutka, z ciałem jak aksamit,
a tu jak na złość - wszystko nie tak
- żadne ćwiczenia nie działają,
nie chcą mnie zmienić w słodkie bóstwo,
diety też dają marny efekt.
Do końca życia mam być kluską?
O nie! Wytrwale szukam w sieci
cud specyfiku - antidotum,
czegoś co jednak mi pomoże
pozbyć się zbyt obfitych boczków,
zapomnieć o oponce - zmorze.
Mówią "szukajcie a znajdziecie,
cierpliwość będzie nagrodzona"
znajduję balsam(ach, nareszcie!)
czytam - wystarczy posmarować,
owinąć folią i odczekać
kwadrans, a z czasem pół godziny,
spłukać, stosować dosyć często.
Zamawiam. Sądząc po opiniach
powinnam być zadowolona.
Czekam kuriera jak zbawienia,
nareszcie jest! Rozdzieram karton
i do słoiczka się dobieram.
Wcieram pachnący chłodek w ciało,
owijam szczelnie i pod kocyk.
Zaczynam sobie wyobrażać,
jak działa kawa z cynamonem.
Ciepło mi, cieplej, co u licha?
Płonie oponka, uda skwierczą,
palą się biodra i wstydliwa
tylna część ciała. Jestem w piekle!
Zrywam się, aby w dzikim tańcu
znosić tortury. Jeszcze moment,
ściągam owijkę i do wanny.
Siedzę i siedzę w chłodnej wodzie,
a ciało pali jak paliło,
wytrzeszczam oczy - gdzie ten efekt?
Wyglądam jak różowa świnka!
Wzdycham - a miało być tak pięknie.
Raz nie wystarczy - cudów nie ma,
zużyję cały słoik mazi
i będę płonąć ile trzeba,
wspierać się dietą, treningami.
Zapewne jeszcze wielokrotnie
będę mieć ubaw z samej siebie,
uwierzę, potem nagle zwątpię.
I znów spróbuję. Schudnę? Nie wiem.
Komentarze (47)
Mocny przekaz super wiersz pozdrawiam
Prawdziwe katusze dla duszy i ciała. Ojej! Może jednak
pokochać się taką jaką się jest?