Kobieta współczesna....
Z żebra Adama zrodzona
istota o stu twarzach...
Dla jednych przeklęta,
do dziś nosząca brzemię
grzesznej jabłoni,
dla innych święta
mimo braku stygmatów na rekach...
Czy mam wiecznie trwać w pozie
bezbronnej niewiasty?
Być jedynie narzędziem
do zaspokajania tyrana?
Czy taki był boski plan?
Fizycznie słaba, zaślepiona
wychudzonym ideałem piękna,
psychicznie zamknięta
w kleszczach depresji...
Milion myśli w mojej głowie
spala się jak mucha
zbyt czule dotykająca płomienia.
Oto jestem ja- kobieta,
nie z puchu stworzona lecz
z krwi rodzaju męskiego,
przesiąknięta ich esencją,
zaślepiona głodem twych rąk
i dumą wypełniającą serce...
... bo my z jednej gliny jesteśmy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.