Kolacja niezwykła
Światła lamp jak gwiazdy u Van Gogha
i kolor nieba purpurowy.
Kolację zjeść z mą ukochaną
w dzień lipcowy.
Dopiero się powietrze schładza,
tłum gwarny łapie oddech pierwszy.
W knajpie portowej czekam na nią -
wśród świateł portu zawisł księżyc.
Przyszła tak zwiewna, w sukni lnianej -
pół przezroczystej, jak poświata.
A pod nią skóra - brąz kreteński -
Made in Środek Lata.
Wino schłodzone i rozmowy -
z wieczornym ogniem aż do rana.
Taką wieczerzę chciałbym w Chanii
przegadać z Moją Ukochaną.
Komentarze (19)
Jeszcze raz przepraszam i prośbę przyjmuję.
Upraszcza się uprzejmie o zmienianie li tylko swoich
wierszy, proszę.
I przyjmowanie bądź nie tych co już są.
Dziękuję.
Każdy pisze jak czuje i daje swój tekst jako
propozycję sposobu postrzegania świata.
Zmiana paru miejsc spowoduje, że wiersz będzie nie
mój. Konkretnie będzie niczyj.
"z samego środka lata'? Za wszystko przepraszam. Mbsz
"widzenie".
Ładnie, ale parę miejsc bym zmieniła.
"z kolacją czekam na"
"zaczyna się powietrze schładzać"
"wśród świateł lekko zawisł księżyc"
i "made in" - dla mnie nie bardzo.
Tak "czytam" - przepraszam.