W kolejce na...
Idę jak codziennie
Tym samym korytarzem
Patrzą na mnie martwe portrety
Po niegdyś czerwonym dywanie,
Dziś nasiąkniętym brudem, kurzem i
zapomnieniem
Ze spuszczoną głową
Siadam na krześle
Jednym z wielu
Ostatnia w kolejce
Czekam.
Z zasłoniętych purpurową płachtą okien,
Ledwo przebija się garstka słonecznych
promieni,
Może nikt ich tu nie chce?
Otwarły się zaklęte drzwi
Ktoś zawołał moje imię,
Idę w stronę tajemniczego głosu
Przekraczam próg
Udało mi się
Przyszła moja kolej
Na Miłość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.