„Kończ waść, wstydu oszczędź!”
Z bardzo głębokich wspomnień
Jesteś jak z moich marzeń,
Te rumieńce na twarzy
I ten warkocz co sięga gdzieś tam,
Gdzie ja chciałbym, lecz nie śmiem
Sięgam tam tylko we śnie
(Wtedy więcej śmiałości ciut mam).
Twoich piersi półkule
Rozrywają koszulę.
Wyswobodzę je gestem swych rąk.
Piękno musi czarować.
Grzech pod korcem je chować,
Kiedy tyle szpetoty jest w krąg!
Teraz pozwól zdjąć szpilki
Nosisz je po to tylko,
By olśniewać urodą swych nóg,
Lecz ja – nawet gdyś boso –
Na nogi, co Cię niosą
Godzinami bym gapić się mógł.
Gdy to tortur narzędzie
Odrzucone już będzie,
To po nogach całować Cię chcę.
Jesteś śliczna, półnaga
Ja ubrany więc błagam:
Choć z krawata uwolnij dziś mnie!
Kiedy Ciebie przytulę,
To pogniotę koszulę,
Trzeba zatem mi zsunąć i ją.
Ja u Twojej spódniczki
Już znalazłem guziczki,
Wypróbuję więc po co tam są.
Taki śliczny masz brzuszek.
Ucałować go muszę!
Najpiękniejszy mój ziścił się sen.
Ale, gdy tak Cię pieszczę
Już się w spodniach nie mieszczę,
Więc je zdejmij i odrzuć gdzieś hen!
Me żądełko masz w dłoni
I się wcale nie bronisz,
Kiedy stringi (zamiast zdjąć je) rwę,
Lecz w tej chwili gorącej
Mówisz mi głosem drwiącym:
„Długo jeszcze? Do diabła weź mnie!”
Komentarze (18)
Robi się gorąco...
Dobrze napisany wiersz.
Pozdrawiam :)
Świetny wiersz, cytując klasyka, pozdrawiam :)
ale napalony erotyk!!