Koneser smaków
Bywam koneserem smaków,
Wącham,sprawdzam i smakuję.
Biorę każdy z owych znaków,
I jak swój przedziwnie czuję.
Kiedyś go mijałem, co dzień,
Uważałem za dziwadło.
Jak pijany wciąż przechodzień,
Gdy mu coś na głowę spadło.
Jak rażony w głowę dureń,
Który pojął sedno sprawy.
Że zrozumiał wreszcie bzdurę,
Bo los stał mu się łaskawy.
Omijałem sporym łukiem,
Dostojeństwa pańskie tony.
Byłem zbyt opornym tłukiem,
Na mądrości obrażony.
A te smaki, wonne wonie,
Wciąż pachniały romantycznie.
I wieszczyły rychły koniec,
Co się kończy idiotycznie.
Smak straciłem w jednej chwili,
Czucie także wnet straciłem.
Bo psychiatrzy mnie chwycili,
Wolność także zakończyłem.
Jestem koneserem smaków,
Za idiotę robię w pionie.
Wszystkie znam z wyraźnych znaków,
I nie mówię, że to koniec?
Komentarze (5)
Smakuj, wąchaj, rób co chcesz,
napisz proszę kolejny wiersz!
Serdecznie pozdrawiam.
Nigdy nie wolno mowić,że to koniec.Trzeba wierzyć,że
życie npisze kolejny scenariusz.Pozdrawiam serdecznie.
Nigdy nie wolno mowić,że to koniec.Trzeba wierzyć,że
życie npisze kolejny scenariusz.Pozdrawiam serdecznie.
Nie daj się nie mów, że to koniec. Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam:)
Świetny wiersz! Pozdrawiam:)