Konsumpcja incydentu
Zagrałeś ze mną o wiele gorzej niż się
spodziewałam.
Jesteś zły i chcesz nagrody.
Nie dostaniesz już nawet mojej atencji.
Możliwości mam wiele.
Gram czysto, przekładając przy tym nogę na
nogę.
Patrz na mnie, jak mam ci zaufać?
Dzień zaczął się już dawno.
Szacunku się od nikogo nie oczekuje.
Nie ma go nie ma i mnie.
Przywilej autonomii.
Nie uśmiechnę się do swoich myśli.
Poznałam smak.
Konsumpcja nowego incydentu przypomina watę
cukrową.
Chwilę jest słodko, słodziej, lepisz się,
mdli cię, masz dość,
nawet jak weźmiesz mały kęs twoje palce
będą szkliście lepiące.
To bez znaczenia.
Po prostu niewarta otwierania ust
przekąska.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (3)
Bardzo ładny wiersz. Pozdrawiam.
Peelka najwyraźniej ma dosyć tej całej lepkiej
słodyczy, lecz to prawda czasami można przesłodzić.
Dobry wiersz i ciekawe metafory. Serdeczności.
Otwórz usta i mów. Weź pióro i pisz , wiersz uroczy,