Lądek Zdrój Ostatnia noc część...
Ostatni dzień pobytu w zasadzie nie różnił
się od wcześniejszych. Nadal panowała
ładna,
słoneczna pogoda. Przez okno wpadały blade
promienie listopadowego słońca, tańcząc
krótkimi błyskami i rzucając jasne refleksy
na ściany i podłogę. Dzień minął szybko,
robiło się coraz bardziej smutno, a myślami
byłyśmy już w domu.
Wieczór był inny od wcześniejszych. Obok
księżyca błyszczała jedna, maleńka gwiazda
na granatowym aksamicie. Po kilku
godzinach,
księżyc wielki i srebrny otoczony przez
jego siostry gwiazdy, które drgały i
migotały niczym rozwinięte szpulki
siatki.
Tej ostatniej nocy w Sanatorium ON zaś
przyszedł do niej we śnie, radośnie
uśmiechnięty.
Rozległ się głos budzika głośny i
natarczywy. Gwałtownie wyrwana z bajecznej
sennej mgły, zamrugała jakby żałując, że to
tylko mrzonki.
Wspomnienie snu przypominały garść
potłuczonych szkiełek. Kawałki o ostrych
brzegach, okruchy, które odbijało
światło.
Czuła, że gdy ściśnie je mocniej serce
zacznie krwawić. Bo wspomnienia są jak
zwisające kable elektryczne, lepiej się od
nich odsunąć.
Tylko jak to zrobić...
Dzień odjazdu zmienił się w mżawkę.
Okolicę spowił szary całun, niebo stało się
ołowiane, a pasma mgły spływały ze zboczy,
niczym proporce.
Szybko zrobiło się ciemno, reflektory
samochodu omiatały gęsto rosnące na
poboczach drzewa.
Czasami jarzyła się nagle para oczu
jakiegoś zwierzęcia. Po kilku godzinach
jazdy ukazała się tabliczka z napisem
"Chorzów" była w domu.
Cdn.
Tessa50
https://www.youtube.com/watch?v=-6iD9FmL6hc
Komentarze (25)
Obrazowo ujęty przekaz potrafi rozmarzyć i rozbudzić
wyobraźnię czytelnika.
Pozdrawiam Teresko:)
Marek
Przyjemnie się czytało następną część ...pozdrawiam
Tereniu.
Jak zwykle z przyjemnością przeczytałam.
Już sama ta tabliczka z napisem Chorzów się do mnie
uśmiecha.
Jak zwykle piękna, obrazowa proza z namacalnymi
kadrami obrazów wokół i odczuć peelki, a co do snów
jak widać mogą one sprawiać radość ale także ból
jednocześnie, gdy ktoś za kim tęsknimy się w nich
zjawia.
Pozdrawiam Cię serdecznie Teresko i dziękuję za
przyjmność czytania:)
Witaj
Z przyjemnością poczytałem opis, wiersz godny w swojej
krasie.
Pozdrowionka
;)
Z przyjemnością czytałam wszystkie części.
Przypominały mi miły tam pobyt w sanatorium kilka lat
temu. Pozdrawiam serdecznie. Życzę beztroskiego
weekendu:)
Co dobre szybko się kończy, przygody też nie trwają
wiecznie.
Wspomnień nikt nam nie odbierze, bo one na długo
zapisują się w pamięci.
Miło było poczytać kilka części zebranych w całość co
pozwoliło poznać ciekawe miejsca w uroczych zakątkach
naszego pięknego kraju.
Wszędzie dobrze, ale w swoim domu najlepiej :)
Teresko, ślę serdeczności :)
Pięknie o zawsze z przyjemnością tu wpadam. Też
podobaja mi się te wspomnienia jak kable
elektryczne... Lepiej ich nie dotykać...
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak zawsze, Teresko, z największą przyjemnością :))
Pięknie... chociaż te wspomnienia pod napięciem wydają
się groźne...
Czyli opusciliśmy już moją ukochaną Kotlinę Kłodzką...
Ech... Ja, w każdym razie, mam zamiar jeszcze choć na
chwilę tam kiedyś wrócić... Jednak jest tyle miejsc,
które chcialbym ponownie odwiedzić... Chyba czasu nie
starczy :)
No nic, czekam na część ostatnią.
Pozdrawiam ciepło :)
Z przyjemnością, a te wspomnienia jak kable, to
świetna metafora. Pozdrawiam serdecznie.