Łąka.
Ledwie promienie na drzew konarach,
jak ostrza złote przecięły ciszę.
A już w tej ciszy rozkochana para,
w zielenie traw biegnie zwodnicze.
Ona wpatrzona w jego źrenice,
co rozkochaniem ją całą pieszczą.
I z każdym słońca złotym promykiem,
miłość bezdenną sercu jej wieszczą.
Ona kurczowo trzyma się tej dłoni,
co pieszczot morze potrafi rozbudzić.
A on w jej oczu przegląda się toni,
i nie chce z tego snu już się budzić.
Przysiedli w traw nieśmiałej zieleni,
ona stęskniona już jego dotyku.
Pośród złocistych słońca promieni,
wśród radosnego ptaków krzyku.
On delikatnie wiatrem ją muska,
ona gorące poddaje mu usta.
Splecione dłonie i szepty drżące,
płyną kaskadą po zielonej łące.
I tak szczęśliwi sobą nasyceni,
pośród nieśmiałej trwają zieleni.
A słońce pieści ich cudnym złotem,
nie powiem wam co było potem...
Andrzej Tomasz
Maria Modrzyński
05.04.2014r.
Komentarze (21)
Ładny, romantyczny na łonie natury.Pozdrawiam.
Wiersz z klimatem, miło się czyta , bo opowieść
biegnie w dobrym rytmie:)
Jedyne , co mi przeszkadza to zbyt częste używanie
słów złote i zieleni( po cztery razy)
POZDRAWIAM
Ładna romantyka wpleciona w wiosenne przebudzenie.Ja
bym dała nieregularny.
szkoda, ze nie powiedziales co bylo potem:)))
Z przyjemnoscia:)
Pozdrawiam:)
piękny romantyczny wiersz pozdrawiam
romantycznie o zakochanej parze posród zielonej łące
a co było dalej??
to już trzeba sie domysleć
pozdrawiam:)