lawa...
"...czasami w środku najciemniejszej nocy albo pośrodku oślepiającego dnia znajdujemy SŁOWA otwierające jakieś tajemne przestrzenie w naszym umyśle i udaje się tymi słowami wyrazić coś, czego doświadczyliśmy i czego dłużej już nie jesteśmy w stanie zatrzymać tylko dla siebie..." - zasłyszane w radiu o poezji ;-)
lawa jeszcze niezdecydowana
jeszcze niepewna wypływa
z dna gejzeru samej istoty rzeczy bez
zbędnego pośpiechu
bo się przyjęło takowy za niewskazany
z pozoru bierna i spokojna
nawet zimna na zewnątrz
z dziwnym rozmarzeniem
i nieodpartą chęcią działania
uwalnia na światło dzienne
część ciepła zawartego w głębi
pośród wybuchów i popiołów
poznała swoje mocne strony
wie że może sparzyć
ale pragnie ogrzać
czynności przypisane jej żywiołowi
wykluczją sie wzajemnie
bo i radość z eksplozji
i płakać się chce i ten strach -
- chyba uzasadniony -
w sumie nie zna przecież warunków
panujących w nowym otoczeniu
nie potrafi przewidzieć
temperatury uczuć
ani ogólnie mówiąc klimatu
i tkwi tak gdzieś
w pulsującej niby-bezczynności
trochę bezradna
lecz mimo szeregu wątpliwości
o każdy szczegół
żywa i cieszy się z tego
choć nie zna odpowiedzi na pytanie
kiedy zakrzepnie
we właściwym miejscu
(...jeszcze nie zakrzepła...)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.