Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Lekarstwo na rozum

opowiadanie gwarowe wspomnienia

Lekarstwo na rozum.

Dzisiejsy Ludźmierz jest inny jako ten z dzieciństwa. Ni mo juz tyj magii jakom mioł wtej kiek była mało. Po trzydziestu poru rokak przysłak tu na pasterke maryjnom z mojom serdecnom kolezankom z lat szkolnyk. Słymy z Miasta na nogak, a pote udało sie nom dojechać autobusem. Wsedyj było pełno nasyk goralskik ludzi odziotyk w goralskie odzienie we smatkak i kapelusak. Przyjezdnyk tyz było duzo. Syćka na klęckak przy drodze krzyzowej, przy słuchanicak i w kościele przy ołtorzu.
Zadudrałak sie i zamyslała bo tu telo ludzi i telo kolorow jako w trowie kwiotków na gorskiej polanie. Dyć to te przypowieściowe owiecki biołe, corne i dość duzo cyrwonyk wtore sie same odnalazły. Wartko musiałak kańsi cupnać, coby sie odzioć po góralsku bo to za kwile było roztrzygnięcie konkursu poezji religijnej do Matki Boskiej Ludźmierskiej. Wysłałak pore wiyrsyków, dyc zawse miałak ik duzo i na co dzień i od święta. Ftorysi sie uwidzioł księdzu i tym syćkim ludziom w komisyji i przyznali mi nogrode. Fciałak poukwalować z księdzem Tischnerem i pedzieć mu co mysślem o tym co godo i pise ale nie było na to casu. Ledwok ubrała buty kie mnie wywołali, cobyk przecytała nogrodzony wiyrs. Słak pomiędzy ławkami ku kozalnicy co stoła na podeście pod dachem, na polu za kosciołem, a pote po schodak i cułak ocy syćkik, a było ik tu było jako downo na sumie, a pote „na papieżu“. Obok kozalnice siedzieli pisorze, starosta z babom i wtosi z mikrofonem. Przywitoł mnie ksiądz Tischner i kozoł cytać - Badz se mnom Matus - zacenak i cytała dalej, a wsedyj zrobiło sie cicho, cichućko.
Dostałak wtej dyplom z podpisem księdza Tischnera i cosi ku temu ... Byłak scęśliwo ze mogłak tu być u Matki Boskiej Ludzmierskiej. Przybocyła sie mi mama i tata i tamte downe odpusty... Jest inacej ale cuje sie miyłość do Matki Bozej takom góralskom, prostom takom ze środka serca.
Pote cytali inksi poeci abo racej pisorze. Te syćkie wierse modlitwy wtore cytali ludzie tu w miejscu ka niedowno modlył sie nas papież, były prowdziwom uctom dlo duse. Jednom wielkom modlitwom. Kie my skoncyli cytać zacena sie pasterka wtorom jak co roku odprawioł Jegomość biskup Francisek Macharski. Zasłuchano w te śpiywy i modlitwy cupłak w kąciku w kościele i odpłynenak kańsi daleko stąd w modlitwie za moimi blizkimi i dalekimi tyz...
Telo duzo miałak do powiedzenio Panu Bogu ze nie wiem kie sie skoncyła ta Maryjno Pasterka, widziało sie mi ze straśnie wartko. Trza było jesce cosi du domu przywieźć z tego odpustu. Dookoła koscioła otwarte stoły budki drewniane jak sałasy, a w kozdej cosi do kupienio. Kupiyłak malućkom figurke Matki Boskiej Ludźmierskiej. Przy okazji podpisałak pore ksiązek. Jako Ci ludzie mnie poznali dyć słak i cytałak prawie po ciemku. Tak jak kozdego roku koło trzeciego maja ciągnie mnie na Witorowki tak i co roku włośnie na Matke Boskom Zielnom, ciągnie mnie do Ludźmierza coby podziękować, popytać o siyłe o zdrowie...
Boze Moj zaś minon rok i przydałoby sie jechać ale z kim i cym sie wrocić. Dyć rano w niedziele musem iść do roboty bo przyjezdzajom goście z Poznania. I choć sie mi tak straśnie fciało jechać musiałak ostać w doma. Przepłakałak całom pasterke i ni mogłak usnąć. Rano jak zawse posłak na sóstom do koscioła na Górke.
Przy wyjściu z kościoła zawołały mnie jakiesi baby i pedziały mi ze w Ludzmierzu na rozstrzygnieciu konkursu wcora w nocy ksiądz Tischner wołoł z kozalnice, Zośka, Zośka tak Ci było daleko do Matki Boskiej do Ludźmierza ześ nie przyjechała...Było mi wstyd i smutno i przykro pociekły świercki, ale coz miałak zrobić. Więcej jek sie nie spotkała z księdzem bo zachorzoł. Bedem go bocyć za tom jego umiejetność jednanio ludzi przy modlitwie. Mineno pore rokow... Ozbudowały sie dziedzince przy kosciele w Ludźmierzu. Powstały drozki, pomniki jest sie ka pomieścić. Ino cegosi tu brakuje, moze tyj wiary malućkik, moze tyj pokory przed Majestatem Bozym. Bocem jako syćka do jedna klęceli downo, a dzisiok kozdy sie boi coby portek nie dobabrać... , a moze to jo sie odmieniyła i nie cujem tego co downo, moze ta moja wiara potraciyła sie kańsi pomiędzy wiersami...
A moze i dobrze studerujem kie widzem baby wyzdajane, wyfarbione z wyłozonymi na ławke palcami w piestrzonkak, moze na nik odprawiajom rozaniec bo po co piestrzonki w kosciele jesce telo, moze miały jesce na palcak od nog, ale jakoz tu wyłozyc je na ławke w kościele...
Myslem o tym coby i w tym roku pojechać pomodlić sie i popić tyj cudownej wody od Matusi Ludzmierskiej. Przecie to heba jedyne lekarstwo co nie podrozało. Przybocyło sie mi kie downo przysła do mojego chłopa sąsiadka i pytała go coby jej kupiył w zagranicnej aptece w Krakowie, lekarstwo na rozum. Przydało by sie ponieftorym przydało, a moze ino wystarcy popić tyj cudownej wody i popytać o rozum Tego co syćko moze, w tym świetym miejscu i posłuchać pokornie co do nos godo...Haj.


autor

skorusa

Dodano: 2014-05-23 16:01:22
Ten wiersz przeczytano 1195 razy
Oddanych głosów: 24
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (23)

Zosiak Zosiak

Mądrze piszesz.
:)

saba saba

Cudowna woda i Twoje cudowne refleksyjne opowiadanie
Skoruso. Pozdrawiam bardzo serdecznie

grażyna-elżbieta grażyna-elżbieta

Piękna refleksja, wiara czyni cuda. Serdecznie
pozdrawiam

Grażyna Sieklucka Grażyna Sieklucka

Oj Skoruso, wiele tu wątków się wplata, tak jak życie
jest złożone.
Potrzebna nam jest pamięć, patriotyzm, przyzwoitość na
co dzień, a szczególnie w kościele. Chociaż przez 1
godzinkę dajmy przyzwoitości odzwierciedlenie.
Pozdrawiam serdecznie.

MamaCóra MamaCóra

Podoba mi się, jak w zwyczajne historie (bardzo
ciekawie opowiedziane), wplatasz ponadczasowe mądrości
i refleksje.
Do Ludźmierza mam szczególny sentyment. Pierwszy raz
byłam tam jak moja córa kończyła roczek. W tamtym
ogrodzie różanym za kościołem stawiała swoje pierwsze
samodzielne kroki. :)

Pozdrawiam skoruso z drugiego krańca Polski :)

Ola Ola

Jedyne lekarstwo, które nie podrożało. Ładnie:).
Pozdrawiam skoruso

Elena Bo Elena Bo

interesujące opowiadanie,dobrnęłam do końca.Fajna
gwara,chociaż dla mnie trudna do czytania (tzn,zajęła
mi więcej czasu).Pozdrawiam

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Się zatrzymałem, a jak zatrzymałem, to doczytałem do
końca, choć...długa była, ale potem pomyślałem, że
szkoda, że się skończyła. Ciekawa historia i
opowiedziana tak, jak tylko Ty potrafisz.:))

kazap kazap

Skoruso - refleksja i mądrość w twoim opowiadaniu
maluje obraz wiary gwara wyrażony
pozdrawiam

Turkusowa Anna Turkusowa Anna

Pięknie i z refleksją, i jeśli ktoś nie wiedział, to
już wiadomo gdzie szukać lekarstwa...

grusz-ela grusz-ela

Skoruso, w tym co piszesz jest ta mądrość, której
szukamy po omacku i znaleźć nie umiemy.
Piękny tekst.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »