Lepiej nie widzieć i nie słyseć
opowiadanie gwarowe
Lepiej nie widzieć i nie słyseć
Po pięćdziesięciu rokak cuła się zaś wolnym
cłekiem.
Niezaleźnym była już od pocątku tego
związku.
Zacyno się to syćko drogom krzyzowom na
ftorom sła do Kościoła Świętej Rodziny
w Zokopanem.Zimno fest dokucalo ale miała
na sobie usyty nowy płosc z maminej
wełnianej odziewacki był
cieplucki,piykny,lekućki.
Z niedobocka usłysała jako się bijom pijoki
na dolnyk Krupówkak zaroz pod schodami do
kościoła.Widno było z daleka jako migoce
nóz spręzynowy.
Kibiców cy tyz gapiów wiecnie duzo słysała
jako dopingujom tom bitke…
Mały się dobrze bije! Zabijom go bo ni mo
noza! Darła się zgraja pijoków.
Skąd się ik telo nabralo w piątek po
połedniu trudno pojąć.
Przybocyła se dzisiok kozanie jakie jej
opedziała towarzyska z roboty.Jegomość
opedzioł jako Pon Bóg ze Świętym Pietrem
medytowali kogo tyz dać na towarzysa zycio
tyj niewinnej dziywcynce co to się nie
poniewiero po spelunkak cy barak ba jak Pon
Bóg przykozol ucy się i pomogo ojcom przy
gospodarce i jesce mo cas poukwalować z
Panem Bogiem w kościele…
Widzis tam pod płotem tego pijoka,
setecnego lenia i nieroba co ino cas
mitręzy i przysporzo
zmortwień ojcom? To będzie jej chłop.Jakoz
to dziwiył się Święty Pieter skoda jej
dać takie
mu cłekowi,ale przecie ni móg się
prociwiać Panu Bogu…Pon Bóg łący leniwego z
rącym…
Zacyna dalej zbacować jak ino roz skocyła
między pijoków i łapiyla tego za ręke co
go fcieli zabić i zacyna ś nim uciekać.Nogi
i ręce ze strachu odmowiały posłuseństwa.Ka
tu iść ino du domu pomyślała…Straciyli
goniącyk było im za ślisko…
Fto to, spytoł się tata kie weśli du
domu.
Nie wiem, ale trza zadzwonić po karetke bo
cały nowiućki płosc ociekoł krwiom.Krew
sikała wsędyj.Posła zadzwonić po
karetke,wartko przyjechali i zabrali pijoka
i jej plecok z książkami.
Kie tak siedziała i myślała co to się stało
,do okna ruciył ftosi śniegiem,przed domem
stoł
krzeźwy już pijok z rękom na tembloku a w
drugiej trzymoł jej plecok z ksiązkami…
I tak się zacyno zycie,pełne
poświęcenia,zolu, płacu, cierpienia. Pytała
się za co Panie Boze?Za co się tak męcem
?
Skoda to syćko jesce roz przezywać i
przybacować.Wiedziała jedno lepiej nic nie
widzieć,nie slyseć ino uciekać w innom
strone .Haj.
Komentarze (19)
Po to mamy słuch i wzrok, aby z niego korzystać, choć
to nie zawsze jest miłe....pozdrawiam serdecznie
Jak zawsze pięknie i refleksyjnie.
Miłej niedzieli skoruso.
Pozdrawiam serdecznie:))) Haj!
Jak zawsze pięknie ..
przeczytałam jednym tchem, pozdrawiam :)
Cudnym językiem pisana proza < samo życie .
Pozdrawiam serdecznie :)
*I tak się zacyno zycie - pozdrawiam
Bardzo piękna, życiowa proza. Pozdrawiam Skoruso.
Piękna, życiowa proza.
Samo życie, skoruso.
Pozdrawiam.
Ciekawe opowiadanie skoruso:)
intrygująca życiowa opowieść gwarą pięknie podana
Pozdrawiam serdecznie:))
Tak jest gdy pojawiają się wątpliwości...(:
Bardzo ciekawa opowieść. Miłego wieczoru.
samo zycie...
Pon Bog lacy leniwego z racym
- swietny aforyzm:)
pozdrawiam
z przyjemnością przeczytałam:)