Lepsze wczoraj...
smak zupy rybnej przytwierdzony oscia
ze szczupaka na podniebienu pozostal
eksplodowalo slonce wieczorem do
maksimum
odgradzajac ksiezyc przewrotnie
spal jeszcze jak niemowle zwinety w
rogalik
nieswiadomy ze moze wpasc prosto w
czerpak
polow na odpoczynek schlodzone piwo
zdretwiala piana smakuja pozna pora
wiatr zaciskal okregi na wodzie chowal
sie
w trzciny gdy rzucales wedka
nie planuje
ceruje powolnym ruchem dzien gdy pieke
bulki
slonecznika ziarnka wystaja boczkiem
smaruje jajkiem dla zlota
zmiany pogody sa darem
jak ryba schwytana na wedke
jasmin co jeszcze nie kwitnie
od kawy brazowy kubek i lampy uliczne
gdy mrok sie z gory zacisnie noc sie
rozwiera
bez pytania
nie spiesze sie i nie oczekuje
otwieram kazdy dzien z pomyslem
Komentarze (3)
Wszystko w tym wierszu pasuję,realny ale za razem ani
troche rzeczywisty,w 8 wersie od dołu chyba powinno
być "zmiany".Naprawdę dobrze się czyta.
bardzo kulinarnie i jest to bardzo trudny
wiersz........... ale z głębokim przesłaniem dla
myslicieli
witaj hewciu, w sumie ciekawy opis z przyjemnością
poznaję życie przyjaciół, tylko tytuł mi do treści nie
pasuje , lubię opisy - zaraz tam z autorem odlatuję.