Liryk wiatrem podszyty
Wchłaniam ciebie, wietrze!
W sobie czuję przestrzeń -
z tobą mi rozleglej,
ty mi włosy czeszesz,
ty mi mgły rozwiewasz,
w uszy cicho śpiewasz.
Tulić cię nie muszę -
tyś jest wolnym duchem.
Grasz mi kołysanki,
potem do kochanki -
do fali leniwej,
by pieścić jej grzywę.
Nie jestem zazdrosna,
nie wołam byś został,
bo wrócisz, zakręcisz,
wyszumisz zaklęcia.
Ja przeklnę cię czasem,
zmęczona hałasem -
do ciszy na ploty
o wietrznych zalotach.
O wiecznych kłopotach.
Na usta pył złota...
Drzwi zamknę i okna -
ty hulaj samotnie.
Napęczniej ze złości
i w komin wleć w gości!
I wycisz, mnie ucisz...
Przeminę. Ty - wrócisz.
Komentarze (20)
Witaj Gruszeczko!
Wiatr codziennie towarzyszy
i pragnienia ciche słyszy,
jest symbolem Najwyższego,
nie przeminiesz - boś u Niego. :)
lekki powiew melancholii - rytmicznie, lirycznie i
płynie :) Pozdrawiam Elu :).
ukłony :)
Ewcia, bardzo ładne skojarzenie :)
Eluś :)
tak ładnie aż mi się skojarzyło
/w promieniach słonecznych wyczekuję
na delikatne
muśnięcie wiatru
niewidzialnego kochanka
pieszczącego
moje ciało/