lzy, najlzejsza z kar
kiedy milknie mrok
wiem, ze bede musiala uciekac
trzesac sie
biec co tchu
by nie dopadla mnie wyglodniala tesknota
odbija sie echem jej krzyk
zamykam mocno powieki
zaciskam do krwi
dotyka mnie jej zapach
rozrywa skore
niewiele mi jej zostalo
nie chce plakac
choc to najlzejsza z kar
otulona smiercia czuc przeszywajace
zimno
Komentarze (1)
dobry ciekawy wiersz, wart chwili zastanowienia i się
w nim zanurzenia, pozdrawiam serdecznie