Maitresse Mort
Bladym świtem, stojąc oparty o drzewo
Wpatrywałem się w przyszłość, szukając
Ciebie
Chłapczywie łapałem powietrze
Przynoszące wiadomość o jutrze
Wiatr kołysał gałęziami wygrywając smutne
melodie
Czułem się samotny, opuszczony przez
wszystkich
Słońce majestatycznie próbowało rozświetlić
ziemię
Lecz widok ten wcale nie sprawiał mi
radości
Chciałem
umrzeć……………
Nie miałem po co jak i dla kogo
żyć…….
Wszystko straciło sens i znaczenie.
Jeszcze nie dawno marzyłem
Teraz…
Uświadomiłem sobie swoją nicość i bezsens
wszystkiego.
Stała obok,
Maitresse Mort
Uśmiechała się radośnie na mój widok
Wzięła mnie za rękę, przytuliła mocno do
siebie
Szeptając słowa o miłości i pragnieniu
Delikatnie pocałowała w usta
Drżałem
Nigdy przedtem nie doznałem takiej
rozkoszy
Poprowadziła mnie nad rzekę
Rzekę zapomnienia
Charon, jej wspólnik czekał już na mnie w
swojej łodzi
A ja cały czas słyszałem jej głos
Ciepły, zniewalający.
Pozwoliłem się prowadzić w nicość
Było mi dobrze.
_______________________________
Nikt nie płakał………..
kiedy........?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.