***(maki w moich dłoniach...)
maki w moich dłoniach
rozsypały się gładko na sukience
wiatrem osiadły pod piersiami
wdzięcznie nadając mojemu ciału
kobiecości
do tej pory niewinne spojrzenie
nabrało blasku
a usta koloru czerwieni
jak zaklęta stanęłam przed Tobą
a Ty niczym malarz w swoje dzieło
tchnąłeś we mnie marzenie
- łąkę, popołudniowe niebo, moją
sukienkę
i nas biegnących boso
za ręce
Komentarze (1)
To prześliczny, liryczny wiersz... Miłość, maki,
czerwień, to niezwykle plastyczny przekaz. Ale
popraw... na "popołudniowe"