Marzenia zrodzone na ulicy...
Wtopiona w szarość ulic
Odwrócona tyłem do słońca
Szła kobieta pełna nadziei
Szukała miłości i szczęścia
Wiatr hulał między witrynami
Deszcz studził jej zapędy
Czuła bliskość tego jednego
Nasłuchiwała w zaułkach jego szeptu
Wciąż wierzyła że
Nastąpi oczekiwane spotkanie
Weźmie ją w ramiona i spyta się
Dokąd pójdziemy kochanie
autor
(OLA)
Dodano: 2006-03-08 00:04:26
Ten wiersz przeczytano 469 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.