marzenie
Pamiętam jak leżałem wieczorami na samotnej
mej kanapie.
Wyobrażałem sobie jaka możesz być i jak
wyglądać.
Zasypiałem z tymi myślami i śniłaś mi
się.
Byłaś moim marzeniem.
Jak trudno w to uwierzyć.
Teraz jesteś moim wspomnieniem.
Jak trudno z tym żyć.
Pewnego dnia wyruszyłem aby Cię
odnależć.
Błąkałem się po zatłoczonych ulicach,
a Ty gdzieś mi znikałaś.
Znowu trzeba było żyć marzeniami.
Przyszedł ten dzień gdy nasze oczy się
spotkały
To był przypadek.
Powiedzieliśmy sobie - przepraszam.
Dalej wszystko potoczyło się samo.
Nasze spotkania,długie rozmowy,pocałunki i
tak wymarzone
pieszczoty trwały długo a zarazem
krótko.
Już moja kanapa i Ja nie byliśmy
samotni.
Było cudownie razem z Tobą być i zasypiać
obok Ciebie.
Cieszyłaś się,że dawałaś mi szczęście na
które tyle czasu czekałem.
Teraz wspominam to z półuśmiechem.
Bo co mi pozostało.
Musiałaś odejść i nie mogłem tego
zmienić.
Wybrałaś inną drogę,nie chciałaś mnie
zranić.
Już nie jesteś moim marzeniem,
lecz tylko
wspomnieniem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.