Marzenie staruszki
Lata szybko płyną, plecy przyginają
chciałam jeszcze pożyć, choroby nie
dają.
Teraz gdy najlepsze Bóg mi daje życie,
no to ja o śmierci często myślę skrycie.
Chcę jeszcze popatrzeć na kwiatuszki w
polu
na błękitne chabry, różowe kąkole
nazbierać dziurawca i białych rumianków
i z tych letnich kwiatów uwić sobie
wianki.
I popłynąć miedzą pomiedzy zbożami,
by odpocząć w cieniu z wielkimi
gruszami,
gdy mi sił wystarczy pofrunę na łąki,
a potem do grochu po dorodne strąki.
Nie ominę lasu, gdzie fiolety wrzosów,
tam gdzie stuka dzięcioł, pogwizdują
kosy,
pobiegnę gdzie grzyby i czarne jagody
potem do żródełka, by się napić wody.
Gdyby to źródełko Boskie moce miało,
to na pewno by mi kopę lat zabrało
i byłabym młoda, młoda młodziusieńka
wolna jak motylek, ładniutka panienka.
Wtedy bym rozważnie życie planowała,
a dobrego chłopca ze świecą szukała,
na zawsze została kobietą szczęśliwą,
a on by mnie kochał miłością prawdziwą.
Komentarze (46)
szczęśliwą bądź i uśmiechaj się :)