Matczyna miłość
w trosce o moje pociechy.
Samotnie idę ulicą
ludzkiego cierpienia.
Rozglądam sie wokoło,
a uporczywe myśli
doganiają mnie nieustannie.
Podnoszę się kolejny raz,
z sercem w ręku,
zatroskanej matki,
przepełnionej miłością
do swoich pociech.
Szukam drogi do nich
w gęstwinie codziennych trosk,
czy zauważę nadciągające zło?
I jedynie w Tobie Boże
mam nadzieję,
że dotykając codzienności
uleczysz mnie całą.
Napisano 13.01.2007r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.