Melancholia
Siedzisz w kącie pokoju
Z milczeniem pod rękę
I smutkiem głaszczącym cię po włosach.
Obserwuję cię z parapetu okna,
Jakieś trzy metry dalej
A czuję, jakby dzieliły nas morza i
oceany.
Światło wpadające przez okno
Oświetla pokój
Oświetla mnie
Oświetla ciebie.
Tonie w moich ciemnych oczach
Lśni w łzach płynących po twoich
policzkach
Igra na powierzchniach przedmiotów.
Odbija się od ramek ze zdjęciami,
Na których słońce gra w naszych włosach,
Oczach
Na twarzach,
Kiedy byłyśmy tak szczęśliwe,
Gdy wierzyłyśmy w lepsze jutro.
Co się z nami stało?
Dlaczego się już nie śmiejemy jak
dawniej?
Mam do ciebie tyle pytań, wargi same się
rozchylają.
"Zaczyna kropić"
Mówię tylko, nie mogąc wyjść z szoku:
Mój głos jest tak beznamiętny...
Tak samo jak twój.
"Niech pada"
"Niech leje"
"Niech ciska piorunami!"
Przez chwilę widzę w twoich oczach blask
Jednak szybko gaśnie.
Znów wracasz do kulenia się w kącie, a
ja
W akcie tchórzostwa
Odwracam wzrok
Słyszę w głowie złośliwy chichot
"Beznadziejne..."
Drwię z siebie samej, ot do czego
doszło.
Opieram głowę na kolanach
I skupiam się na twoim miarowym oddechu
Na biciu serca
Na cichych westchnieniach towarzyszących
łzom.
Jest tak cicho, że same tworzymy muzykę.
Zsuwam się z parapetu,
Chwytam cię za dłoń i ciągnę za sobą.
"Chodź" rzucam, a dopowiedzenie pcha się na
usta samo:
Razem łatwiej iść pod wiatr.
Łatwiej żyć, umierać, bać się i podejmować
wyzwania.
W milczeniu siadasz na parapecie
Spoglądasz przez okno,
A ja wciąż ściskam twoją dłoń.
"Niedługo zacznie świtać"
Oznajmiam z nieukrywaną nadzieją,
Widząc, jak jej blask powoli oświetla też
twoją twarz.
I tak trwamy
Ty i ja
W oczekiwaniu na świt.
Już nie osobno, a razem - bo tak łatwiej.
Komentarze (4)
zawsze razem jest łatwiej i przyjemniej ..
Bardzo ciekawy tekst ale czyta mi się go bardziej jak
prozę,do wiersza trzeba by było trochę jeszcze
popracować:) niemniej interesujący,taki wstęp do
powieści,pozdrawiam.
Przyjaźń jest potrzebna, przyjaźń jest pomocna, w
przyjaźni raźniej, głowa go góry
razem zawsze raźniej pozdrawiam