Miał być ślub
Na ulicy,w pewnym mieście
leżał chłopak, w jakimś cieście.
Nie wyglądał na biedaka
bo ubrany był w garniaka.
Szła dziewczyna,tą ulicą,
zapytała:co z Twą licą?
Chłopak na to,niewyraźnie,
że wesele miał mieć właśnie.
Ale zdrada się wydała
i ma panna mnie pognała.
Przed jej pięścią uciekając,
drogi mej nie wybierając.
Wylądować gdzieś musiałem.
przez pół stołu lecąc ciałem,
spotkać ręki jej nie chciałem
i tak w torcie lądowałem.
Owa panna,nie skończyła
i swą wojnę wciąż toczyła.
Zobaczyła,gdzie ja leżę,
w którym cieście zęby szczerzę.
Ah znalazła owy stolik
Oh trzasnęła w lewy polik.
Teraz podnieść się nie mogę
bo jej brat ma długą nogę.
Zawsze o tym pamiętałem,
lecz zdradzając nie myślałem.
Komentarze (3)
ot,panowie ...dobra rada...by w te ciasta tak nie
wpadać...zdradę z domu gdzieś wiwieźcie...niech nie
pląta sie po mieście... bo, to bardzo boli,gdy ktoś w
r..a wam dosoli...brawo
Widzisz jak nie warto zdradzać i po co Ci to było?...z
kobieta nie wygrasz człowieku.świetny wiersz.brawo
Zabawna historia choć mam nadzieję,że nie z
autopsji;)...dobrze mieć brata o długich nogach ;))