Miłość
Jeszcze liście spadają,
znacząc ciągle nam ścieżki,
swego losu nie znając,
tyle dróg żeśmy przeszli.
Z sercem, druhem prawdziwym
pokonując wyboje,
by na końcu szczęśliwym
móc pozostać we dwoje.
Jeszcze sypnie nam śniegiem
i urządzi zamiecie,
sroga zima swym biegiem
nie rozłączy nas przecież.
Naszych dłoni splecionych
nie pokona sen mroźny,
jak marzeniom spełnionym
niepotrzebne już prośby.
Jeszcze słońce zaświeci
razem z wiosną, marcowo,
my radośni jak dzieci
wyszepczemy to słowo.
Wykrzyczymy je światu,
w zieleń, w błękit i bieli,
bez większego pośpiechu,
tylko śmierć nas rozdzieli.
Komentarze (16)
Zadziwia mnie rytmika tego wiersza,
tylko napisać muzykę i mamy przebój.
Pozdrawiam Małgosiu.