Miłość
"Wstanę, po mieście chodzić będę,
wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego
mej duszy."
Zapodzieję wśród krokusów źródło mego
błagania - odnajdą się wonie rześkiego
powiewu, włosy ukryją me spojrzenie.
Spokój pośród fal umalował mój uśmiech, bo
część natury rozkwita jak kwiaty wiśni
pośród sztormu wołania o pomoc.
Nieszczęśnicy - wznoszą swe modły, kiedy
jedyną modlitwą jest brnienie do Niego.
Myśli jak gałązki bazi wzdłuż ścieżki.
Na swoim Panu wzniosę pałac, nasmaruję Jego
stopy balsamem oliwnym, poleję je łzami,
bo szukały, nie mogąc odnaleźć.
Moje usta chcą zdobyć ogród Jego pełen
cytrusów, moje dłonie pragną sunąć po Jego
ciele, me serce żyje z miłości.
Jakże słodki jest wydech pragnienia
zerwania Go z drzewa życia. Tak dźwięczne
są struny Jego głosu. Lilie je pieszczą.
Bo ujrzały ósmy dzień swej wędrówki.
Szukają mahoniowego wzroku, lecz nie
znajdują. Karmią się ich spojrzeniem.
Jakże wielki jest Pan mój, Jego dłonie każą
powstać. Wśród dymu pobłądził, zmęczenie
nie zeszło z Jego oczu.
Postawię stopę na Jego terytorium,
nieśmiało pójdę przed siebie, ponieważ nie
ma większej siły od dążenia do
spełnienia.
Skowronki niosą w pyszczkach Jego imię.
Budują swoje gniazda z uwielbieniem.
On przywrócił mi wzrok, On mnie odnalazł.
Komentarze (20)
Nie jednego zauroczy ten świetny wiersz. Naprawdę. :)
Pozdrawiam serdecznie:)
promienSlonca - dziękuję! To moja analogia do "Pieśni
nad Pieśniami"
Pięknie! Poezja!
Pozdrawiam.:)
sisy89 - dziękuję za opinię! Dobrej nocy.
Świetny i niebanalny tekst.
Pozdrawiam serdecznie :)