Miłość i ja
Pozbawiam Ją tlenu- głodzę do omdlenia
Wytykam Jej błędy- nieszczędzę
cierpienia.
Zabijam sojuszników- nie lecze gorączki
A Ona ciągle się budzi z glębokiej
śpiączki.
Uderza dwa razy silniej- mocniej dwa
razy.
Jak wariatka na oślep przebija głazy.
Wystarczy Twój usmiech ,słowo
spojrzenie.
A Ona każdy mój ruch detronizuje
zawieszeniem.
Moja miłość beznadziejna..jak ten pasjans
na "nie"
Wróżby pozbawiają mnie nadzieji...a Ona i
tak Cię chce ....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.