Miłość po jesieniach
W spadających liściach,
rzęsistościach mgielnych,
miłość taka dżdżysta -
nad kominem zielnik.
W srebrzystości szronów,
zdobi się w kryształkach
migotliwych zgonów
świateł na zapałkach.
W ogniu wykrzesanym
w paleniskach myśli,
że wciąż tacy sami -
tak, abyśmy przyszli
z wiosnami.
autor
Predator57
Dodano: 2019-11-16 01:18:26
Ten wiersz przeczytano 716 razy
Oddanych głosów: 14
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (14)
Takie oblicze miłości.
Niech miłość wraca z wiosną, jeśli przetrwa jesień...
Celne przesłanie subtelnie podane :)
Bardzo ładnie, podobny styl do takiego jednego pana,
co tu kiedyś już pisywał, ale to nie ma znaczenia:)
Cudnie:)
Ładna melancholijna poezja
Ładnie :)
W tym stylu też ładnie.
ładny, poetycki obraz :)
Melancholijny to przesada.Bardziej sentymentalny, lecz
nie banalny. I pokazuje talent autora. Wie co to
banał, co metafora...
Przytulny wiersz...
A-jeszcze
Pozdrawiam Cię.
Dziękuję
Re:Isana
dziękuję
Tkliwie, ciepło mimo "srebrzystości szronów"
przełamuje się tu listopad w wędrówce. Minie jak
wszystkie dotąd.
Później nieznane będzie toczyć losy w miesiącach,
wybrzmieniem od dawien nazwanych, aż do wiosny.
Niech się powtarza zaklęcie
"W ogniu wykrzesanym
w paleniskach myśli,
że wciąż tacy sami -
tak, abyśmy przyszli
z wiosnami."
Wstaje dzień, niech Ci będzie miły.
Z podobaniem wiersz,
skłonił mnie do zadumy.
Pozdrawiam