Moja nadzieja
Przyszła do mnie prawie naga
mizerna....chucherko takie
to było lat temu kilka na wiosnę
lecz dopiero któregoś dnia latem
zobaczyłam w lustrze jej uśmiech
trochę blady i jeszcze niepewny
jakby się bała że znów ktoś zedrze
z niej zieleń sukienek zwiewnych
Różne ze mną przeżywała chwile
potem zawijała w kokon
śpiewając do snu piosenkę o motylu
więc śpię snem który koi
każdy skrawek duszy
śniąc sen o skrzydłach i tęczy
która zrodziła się z burzy
Komentarze (2)
Z taką lekkością pełną metafor i poezji o nadziei to
coś niesamowite. Pięknie przelałaś swoje myśli o
nadziei na papier.+
Hmm...dobry ,pełen poezji wiersz , w ciekawy sposób
opisany wzrost nadziei...