Mrok...
Mrok..
Za oknem mrok...
I nagle słysze krok...
Straszliwy krzyk...przerażenia...
Jest on w mej głowie jak chwila
zatrwożenia...
Otwieram oczy i widzę siebie na tym
mroku...bosą...
I nie mylę się...to ja krzyczałam,a teraz
widzę postać z kosą.
Czuję przeszywające zimno i ból...
Panują one we mnie jak potężny król...
Te słowa...To tylko głupia mowa...
Człowieka umierającego...
Jakże bardzo cierpiącego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.