Mroźna noc
Noc już tu zagościła. Spowiła niebo
białawym kożuchem chmur.
Rozświetlają zaspaną krainę słabym światłem
uliczne latarnie. Tak! To zaczął sypać
srebrzysty puch okalając swym blaskiem
chodniki i drzewa.
Kałuża nie mogąc odepszeć srebrzystego
szturmu przywdziała lodową osłonę, w której
odbiciu skrzy się bladawym światłem gwiazda
północy.
Wyraźnie widać, że chce przebić swą
jasnością szarawą okowę ale szarpiąc ją
zawzięcie udaje jej się tylko pozbawić ją
jedynie małego obłoczka.
Gwiezdny król pragnąc zaspokoić swą
ciekawość wychylił się na moment zza
jedwabnej pościeli snu,
po czym znowu zaszył się w jej
bezkresie.
Śnieg powoli znikał, może planował
zregenerować siły przed kolejnym
atakiem.
Ptaki spoczywające na drzewnym ramieniu
otrzepująć się z gwiezdnego prochu zastygły
wpatrzone w miejsce, w którym mogłyby
spokojnie przespać resztę tej mroźnej nocy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.