Musiała pani tak?
Wykrakała baba soplem.
Odkryli mnie, jak mogła?
Matka mnie nazwała snobem,
Wnętrze wypełnione dawnym bólem.
Nagle dusza zaciążyła i powieka.
Wwiercają się źrenice nieczułe.
Poświęciłam wszystko, zaufanie.
Czy on myśli, że jest królem?
Zaimponował martwym strojem,
Posłużyłam jak następne danie.
Teraz Pan przerzucił się,
Na wieprzowinę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.