Na filipińskich uzdrowicieli
Nikt już nie leczy choroby dusz;
Zachód z szamaństwem skończył był już.
Wkradła się śmierć w cywilizację.
Ona ma tylko świętą rację!
Boją się jej lekarze dumni,
Chociaż są mądrzy i rozumni.
Boją się jej duchowni nasi,
Choć Uzdrowiciel – Duch potrafi...
Więc gdy choroba gnębi ciało,
Wyjść z sytuacji jest ciut mało.
W ostatnim geście możliwości
Pomocy trzeba szukać gości.
Z filipińskiego healera rąk
Odczujesz ulgę pośród swych mąk.
Chociaż przez chwilę przez minut dwie
Płynąca siła energią wrze.
Aż chcesz się z życiem wziąć pod rękę
I mu zaśpiewać swą piosenkę.
A twoje ciało, twój mózg prawy
nie miał w tym fraszki ni zabawy.
Z powagą zdrowie swe traktujesz,
Filipińczykom więc folgujesz.
Im nie potrzeba słów poety...
Seans skończony? Zdrów? Niestety!
Komentarze (6)
Świetny wiersz
W zdrowym ciele zdrowy duch.
Miłego
(+)
człowiek składa się także z duszy a kiedy ona jest
chora zwykły lekarz nie poradzi
Dobra ironia.
Pozdrawiam:)
w brakach wiary są ofiary