Na początku nic nie było(na...
Na początku nic nie było
Jakaś postać mi nieznana
Wszystko jednak się zminiło
On-ma postać ukochana
Oczy,nos i usta jego-
Brzoskwiniowa,gładka cera...
Każdy dotyk-coś pięknego
Coś co oddech mi zapiera.
Myślą, słowem,boskim ciałem
Uzależnił jak narkotyk
Był nieziemskim ideałem
Jak narkotyk jego dotyk...
Ja jak chłodna gliny bryła
W ciepłych rękach byłam dziełem.
Jego "miłość" mnie stworzyła
Tchnieniem, brzmieniem i spełnieniem.
I do życia się zbudziłam
W cudowności pełnym gaju.
Jednak ... chyba się znudziłam
Bo on wygnał z tego raju...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.