Na śniadanie
Styczeń zapłakany od samego rana,
bo mu błękit zabrał przypisane piękno.
Biele się rozmyły. W deszczowych
wołaniach
pobrzmiewają dumki lirą na wpół senną.
Sosny opłakują srebrno-białe szuby,
jodły rozłożyste falbany swych futer.
Świerk nad ranem brylant drogocenny
zgubił,
którym się pochwalić dziś zamierzał
rudej.
Chwile śnieżnej magii toną w brudnych
plamach.
Dzień założył szarą niemodną pelisę.
Dzisiaj na śniadanie pieszczot cała
gama.
Czarna kawa - może wina się napijesz?
Komentarze (21)
Ładny wiersz, jak widać-przy niesprzyjającej aurze też
może być ciepło:)
Ladnie :)
Twoje opisy przyrody urzekają o każdej porze roku:)
Przy takiej pogodzie wino nie zaszkodzi:-) Pięknie
przedstawiłaś dzisiejsza aurę. Śnieg zszarzał. Jest
brudny i brzydki A było tak magicznie biało.
Pozdrawiam
Wino jak najbardziej :)
Śliczny wiersz, a winko poprawi humor przy takiej
pogodzie. Winko lepsze na kolację. Polecam Cabernet
Franc-Merlot, lub Czardonnay Musque Pozdrawiam
Magdziu.